Laliśmy wosk
Jak łatwo sobie wyobrazić prawie wszystkie figury nalane z wosku wyglądały jak naleśniki (albo laski mikołaja...), choć Uli wyszedł naleśnik z małą głową i rogami - uznaliśmy że to gruba krowa (choć Dorota sądziła, że to żuczek-gnojarek..).
Dorocie wyszła głowa małpy lub głowa bejsbolisty w kasku (sprawdziliśmy, że jak się rozpozna czyja to głowa, to może cię spotkać coś miłego ze strony tej osoby, Dorota więc szuka przystojnego bejsbolisty).
Homiemu - nie trudno zgadnąć, wyszedł naleśnik z sutkiem - i to całkiem nieobwisłym...
Ja nalałam sobie coś na kształt psa, a Franek nalał dzbanek, choć w gronie żeńskim ustalono, że to na bank suknie ślubna - widać to było bez żadnych wątpliwości. Potwierdza to również fakt, że z butów oraz z losowania fantów spod kubeczków wyszło Frankowi, że pierwszy wyjdzie za mąż (miejmy nadzieję, że chodziło raczej o ożenek), Patryk też wyjdzie za mąż - więc wszystko się może zgadzać... Zwłaszcza, że cała reszta dostanie zaproszenie na wesele...
Aha, bez Uli, Ula zostanie gwiazdą filmów dla dorosłych i wyjedzie do Bollywood...
ja tymczasem mam iść do zakonu (chyba na sprzątaczkę...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz